... dni w Irlandii.
Ach, kiedy to zleciało. Oby dalej leciało tak samo szybko :)
Nie oznacza to wcale, że jest lekko, wczoraj miałam meeega długi dzień - przyjaciółka mojej host mum poprosiła mnie o opiekę nad jej dziećmi, w rezultacie przez ok. 2 godziny byłam w domu sama z czwórką dzieci, z czego najmłodsze miało 2,5 roku, a najstarsze 5. Ku swojemu przerażeniu dostałam pakę pieluch, just in case xD Na szczęście nie musiałam ich używać, bo Dylan utrzymał swój pęcherz (i jelita...) na wodzy. Nawet bym chyba nie umiała. Chociaż, dlaczego nie? Skoro jedynaczka ogarnia czwórkę dzieciaków, to może i z podtarciem tyłka jednemu z nich by sobie poradziła?
Nie spodziewałam się niczego za tą opiekę nad Katie i Dylanem, ale dostałam ładny notatnik w grubej oprawie i irlandzki kalendarz na 2013 rok, drobiazgi, ale miło mi było :)
Od poniedziałku chucham i dmucham na Josepha, po tym jak przez przeziębienie nie poszedł do szkoły i miałam niewątpliwą przyjemność zajmować się nim od 8 rano do 19 wieczorem.
Teraz jak tylko kaszlnie wpajam w niego tea & honey & lemon. Głucha jestem na marudzenie, że nieeeee. HERBATKA MA BYĆ WYPITA I BEZ DYSKUSJI. ^^
Postanowiłam się dzisiaj nieco wyżyć kulinarnie, jako, że lodówka od przedwczoraj jest popsuta, a moja host mum wczoraj wieczorem przyrządziła na lunch dla małego i dla mnie wołowinę, której nie cierpię. Miałam do tego odgrzać fasolkę i jakieś dzikie chlebki ziemniaczane, co do których nie mam przekonania. Stwierdziłam, że skoro mam szafkę pełną przypraw typu kumin, garam masala i tego typu cuda, które w Polsce można dostać jedynie w ekologicznych sklepach, to spróbuję coś wykombinować. Tak powstało curry z ciecierzycą.
Składniki:
*puszka ciecierzycy
*400g marchewki (dałam mniej, bo nie miałam aż tyle)
*puszka pomidorów
*3 ząbki czosnku
*cebula
*3 łyżki jogurtu naturalnego
*curry
*kumin (dałam ziarenka)
*garam masala
*papryka w proszku
*sól
*pieprz
*oliwa/olej do smażenia
Pokroić cebulę w piórka a czosnek w plasterki, podsmażyć. Po chwili dorzucić pokrojoną w kostkę marchewkę, a potem pomidory razem z sokiem. Podlać szklanką wody i zostawić 15 minut na średnim ogniu.
Dodać ciecierzycę i przyprawy (dawałam na oko, trochę tego, trochę tamtego), dusić jeszcze 5 minut, a w razie potrzeby zagęścić sos 1-1,5 łyżki mąki. Po zdjęciu z palnika wmieszać jogurt. Jeść z kuskusem, ryżem, albo solo jako zupę.
Szybko, prosto, smacznie i zdrowo. I na ostro, ale ja tam lubię smarkać nos podczas jedzenia.
Fota by się przydała, ale zmajstrowałam tylko jakiś pikczer moim mobajl fołnem, który to (pikczer, nie fołn) wygląda jak fasola po bretońsku więc nie będę wiochy odstawiać.
Chciałabym już październik 2013. Nie jest moim przeznaczeniem być operką, ja chcę na stuuuuuudiaaaa, więc idę spać i wake me somebody up, when September 2013 ends.
No dobra, ściemniałam. Wcale nie mam zamiaru udać się w objęcia morfeusza, tylko powtórzyć biologię, ale niespodzianka :) Jako, że przerobiłam jedynkę Operonu, czas na powtóreczkę procesów metabolicznych w komórce, czyli to co luuuuuuuuuuubię :)
eks oł eks oł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz