7 paź 2012

No nie wyczymiem.

Albo i wyczymiem?
Chyba muszem ;]
69 dni pozostały do mojego powrotu do Polski, juupiii! ^^ Tatuś kochany mój dokonał wczoraj płatności za lot. 15 grudnia o 16:20 postawię stopę na gdańskiej ziemi, tego też dnia wsiądę do NORMALNEGO samochodu, z kierownicą po lewej stronie, który weźmie udział w NORMALNYM - prawostronnym - ruchu drogowym!
Pewnie w radiu będą już leciały polskie świąteczne piosenki w wykonaniu takich wybitnych artystów jak Piotr Kupicha czy Gosia Andrzejewicz, których przekaz i forma zawsze mnie przerastały i zmuszona byłam zmienić stację jak tylko usłyszałam "gdy wigilia jeeeeeest!". Tym razem tego typu hity wywołają uśmiech na twarzy i ciepło w sercu, I bet :)

Tymczasem wypisuję przystosowania gadów do życia na lądzie, usiłuję tłumaczyć po co im błony płodowe, szukam różnic między nimi i gadami oraz śmieję się z węża jajożera, którego w myślach nazwałam Euzebiuszem, z tego, że wcina całe jajo. Tak ze skorupą! :)

Nie ma to jak operonowskie przypisy bez zdjęć. Na cholerę mi googlować jajożera, jak mogę stworzyć takiego uroczego Euzebiusza :)

Ostatnio sporo narzekałam na moje operkowe życie. A to, że daleko od domu, a to, że tęsknię, a to, że dzieciaki mnie czasem denerwują...
Wszystko to prawda, ale od dziś postanawiam patrzeć na wszystko z jak najjaśniejszej perspektywy. W sumie z dwojga "złego" lepiej mi już być tutaj i zażyć jakiejś odmiany, skoro studentką jeszcze nie jestem i studenckie życie w Polszy w tym roku nie dotyczyłoby mnie tak czy siak.
Zresztą, to wcale nie jest takie złe siedzieć sobie na krzesełku, pieścić bio-Witowskiego czerwonym ołówkiem i nagle zostać od tyłu zaatakowanym przez czteroletnią małpkę, która z lubością wsadza swojej ofierze konsumowaną właśnie marchewkę prosto w oko ;-)

Wczoraj przypadkiem byłam w Tralee na spacerze. Wędrowałam tak nieznanymi sobie uliczkami, kiedy nagle... 





Polish shop appeared!
Nie wyglądał zbyt zachęcająco, ale oczywiście musiałam wejść!
To mega fajne uczucie popatrzeć sobie na majonez winiary, ketchup włocławek i fasolę piękny jaś ;)
Ale najpiękniejszy widok to...




Moje ukochane wieśniaki z piątnicy!
Nic, że mimo całkiem odległego terminu przydatności zakupiona sztuka okazała się kwaśna jak skurczybyk. Polski akcencik w bottom bin (bottom jest na odpadki organiczne a top na nieorganiczne) jest :)

Ech, a jutro znów poniedziałek, trzeba wstać rano, odprowadzić Josepha do szkoły, wrócić, poudawać że coś się robi ( ;> )spędzić troszkę czasu z biologią, odebrać małego, zająć mu czas do wieczora, a potem bio again...
Znów od nowa Polska... yyy, przepraszam, Irlandia ludowa ;-)

2 komentarze:

  1. ahah ta Irlandia :P ja na szczęście już nie muszę jeść tych serków ale jakoś polubiłam w miarę twaróg z czymśtam. Nigdy nie byłam w IE jesienią ani zimą i chciałabym zobaczyć jak to tam wygląda. A co do świątecznych piosenek to u mnie zawsze się czeka na Last Christmas <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubisz wiejskich? One i twarogi są podstawą mojego wyżywienia w Polsce, na słono, słodko, jakkolwiek, kocham :D
      Mnie tam to wcale nie ciekawi. Wolę polskie święta. Kit, że irlandzkich nie znam, wolę polskie anyway ;D
      Last Christmas, wiadomo, klasyk <3 ja lubię jeszcze Merry Christmas everyone, a z polskich tą piosenkę, która w refrenie ma "A kto wie, czy za rogiem..." :)

      Usuń