18 paź 2012

Hey, got any grapes?

Till the very next day pam pam pam.
Honey Bear, what are you doing in your underwear?

Oto durniutkie pioseneczki, co do których byłam przekonana, że będą się podobały jedynie mnie, lub komuś podobnie upupionemu (och och, ależ nawiązałam do Ferdydurke, aż możnaby odnieść wrażenie, że czytałam, ale proszę nie mieć złudzeń - to tylko wrażenie :P ). Myliłam się, nie jestem osamotniona! Podobne odczucia ma pięcioletni Joseph, niestety już jego rodzice nie rozumieją magii irytującej kaczki i misia w majtkach. Ale co oni tam wiedzą. My mamy z Josephem lepsze wyczucie prawdziwej sztuki, co potwierdzają nasze dzieła na cześć kaczki:



Zajmowanie się dziećmi bywa męczące.
Bywa też zabawne ^^.
Le situejszyn: Wracam z małym ze szkoły. W sitting room leży moja książka od bioli. Joseph widząc ją oczywiście musiał empirycznie doświadczyć co to za dziwadło Ola posiada.

- Joseph, come on, dinner is ready.
- OK, commin' ... (idzie do kuchni trzymając przed nosem otwarty Operon dwójkę). - Ola?
- What?
- What is that? (wskazuje na jelita na rysunku)
- Hmmm... Is't something you have inside, a place your food goes in.
- (patrzy na makaron) Pasta and meatballs too?
- Yep.
- And what happens then?
- Then, some special juices make a poo from the food you eat.
- O____O So, this pasta will turn in a poo? 
- Actually... yes.
- Ouuuu, that's disgusting! But... I'm really starving. I don't care :)

Takich sytuacji jest mnóstwo, chyba zacznę je częściej zapisywać, coby nie zapomnieć.

Tak na marginesie... od maturki dzieliło mnie równe 7 miesięcy, z tejże okazji upiekłam bułki.
No dobra, żartowałam. Bułki były pieczone na życzenie Josepha, który chciał bejk samfing, to mówię, ok. Robimy almond crumble scones :D






Kurde.
Jak takie maślane buły własnymi ręcyma ze sprawnymi palcyma żem urymboliła, to co mi tam matura z bio może zrobić. Stanąć na baczność w moim obliczu i zasalutować tylko :)
Zdjęcie ze specjalną dedykacją dla moich rodziców i z życzeniami smacznego soku z pietruszki i buraków.
:* :)

Chyba się wybiorę do Cork w weekend.
Planowałam nocować w hostelu, ale siostra mojej hostki zaproponowała, żebym kimała u niej.
Myślę sobie: głupio tak.
Ale z drugiej strony... jak sama proponuje, why not? Zawsze to mniejszy ból związany z wydawaniem kasiory, która zostałaby przeznaczona na zakup sprzętu co to bym go mogła sobie wsadzić w uszy i podręczyć je jakimś wyjcem.
O, takim np.




Billy Talent - Saint Veronica

O tak tak, tak jak lubię. <3
Czas na coś konstruktywnego.
...
Tu suprajz. Wcale nie biologia. Zejdę na dół zapytać mojego hosta czy pamięta jak są tickles po polsku.
Pamiętał, łaskotki! Jestem wzruszona, a jemu słowo się bardzo podoba.

Ok teraz może być biologia.
Z miłym akcentem w postaci odgrzanej w mikrofalówce parzonej rano kawy. Średnio świeża, ale cytując kogoś:
"I love coffee. I don't care :)"

7 komentarzy:

  1. Eee, no jest i kolejny wpiss..
    soł, weri gud, weri gud.. :D
    kip yt ap! ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uuuu jest konto na bloggerze, weri gud!
      Wyczuwam nowy adres mejlowy na dżimejlu xD

      Usuń
    2. Adresik jest ten co był :D Ale do pisania bloga nie mam weny - straciłem ją po 3 latach humana :D
      Dawaj next wpisaa! ajm łetin for.. :D

      Usuń
  2. Witaj, obieżyświacie! Trafiłam na Twojego bloga poprzez, uwaga, forum.biolog, a jakże. Czyta się Ciebie bardzo przyjemnie, zatem będę z niecierpliwością czekać na kolejny wpis. Pozdro od "jeszcze-nie-studentki-poprawiającej-maturkę-z-biologii-w-2013" z Górnego Śląska!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za każdym razem cieplej mi na sercu gdy widzę, że ktoś dzieli mój los jeszcze-nie-studentki-ale-już-postmaturzystki ;)
      Łapię pozdrowienia z Górnego Śląska i pełna radości, że okolice Wrocka przesyłają mi pozytywne fluidy, odpozdrawiam z Ireland co. Kerry! :)

      Usuń
  3. Ty niedobra córko-Ty.
    To za te buły, co je urymboliłaś:)

    OdpowiedzUsuń