Powiem więcej: nie było nawet tak źle jak się spodziewałam ;)
Mam na myśli oczywiście dziesięcioelementowy zbiór małoletnich - wystarczyło wypuścić ich na dwór, coby nie robiły bałaganu w domu, a dzieci wspaniale zajmowały się sobą.
Owszem, jak szturmowały pokój i generowały przy tym decybele wprawiające mnie w stan istnej
Niestety, moja odporność na czynnik dziecioirytujący jest mocno ograniczona - taka już jedynaczkowa przypadłość :)
Jestem teraz na etapie pt. "Nigdy więcej nie będę au pair" ale znając moją głupią głowę zdanie zmienię jeszcze wielokrotnie.
Póki co podtrzymuję swoją opinię, że mieszkanie na wsi jest do kitu, z tą różnicą, że dopuszczam maleńki wyjątek :) Jest genialne jeśli mieszkasz w New Quay (albo innej wsi w county Clare) i masz samochód. Można dojeżdżać do miasta, te krajobrazy w zupełności rekompensują czas spędzony w samochodzie.
Nie popisałam się niestety umiejętnościami fotograficznymi tym razem, więc w razie czego polecam grafikę google > hasło "county Clare", chociaż prawdę powiedziawszy, żeby docenić urok tego miejsca trzeba je zobaczyć na własne oczy. Atmosfera i widoki rodem z filmów o XIX - wiecznej Anglii to coś co ciężko opisać i uwiecznić na zdjęciu!
Niby nic ciekawego w zdjęciu nie ma, ale ten konik
jak mnie zobaczył to podszedł do bramki,
czym zdobył moje serce :)
You can still find some blackberries :)
Miło było spotkać tam polaka - męża siostry mojej hostki. Obgadywanie irlandzkich obyczajów używając przy tym prostych polskich słów, było jak balsam na moje przepełnione emigrancką goryczą serce :) Ustaliliśmy m.in. że polaków w Irlandii można poznać po kilku rzeczach:
- W pracy standardowym, budzącym zdumienie irlandczyków, polskim drugim śniadaniem jest kanapka/bułka + jabłko/banan. Irlandczycy dostarczają sobie energii użytecznej biologicznie konsumując batonik i chipsy, a popijają to puszką dietetycznej coli ^^
- Łysa głowa na ulicy jednoznacznie wskazuje na narodowość. Chyba nie muszę rozwijać tego tematu :D
- Ubiór. Polaków w Irlandii rozpoznasz po noszeniu 2 szalików, czapki, płaszcza i ogólnym zcebulizowaniu (taki mój skrót myślowy - ubraniu "na cebulkę"), podczas gdy np. typowa irlandzka mamusia zasuwa (przykład przytoczony przez Pawła) w marcu w sandałach, a przed sobą pcha wózek, z którego wystają bose stópki ;] zestawiłam to ze zdjęciami z dzieciństwa, gdzie jako bobas siedziałam u babci na podwórku w lipcu w czapeczce na głowie :) przezabawny kontrast :)
Co do sandałów, znakiem chyba oczywistym, niewymagającym komentarza jest...
typical polish style. Esencja polskości ;-)
Co do tytułu posta, wydaje mi się, że obaliłam ogólnie przyjętą teorię, że ssaki to zwierzęta stałocieplne :)
Będąc w uroczym New Quay przyszło mi spać w pokoju u temperaturze tak niskiej, że budząc się miałam czerwony i wymagający natychmiastowego wysmarkania nos i sztywne palce u stóp, a moja krew była tak zimna, że ledwo płynęła :D Wniosek z tego taki, że albo jestem mutantem, albo nie jestem ssakiem, albo ssaki jednak zmieniają temperaturę ciała w zależności od temperatury otoczenia :)
Aż nie mogę się powstrzymać przed zaprezentowaniem swojej kompletnej New Quayowskiej piżamki :D
rajstopy, zwykłe skarpetki, mega grube skarpetki, legginsy, getry, bluzka z długim, bluzka z krótkim, bluza + jeszcze jedna bluzka z krótkim i szalik, które są nieobecne na zdjęciu :)
Ach, jaka ze mnie patriotka! ;)
Do anonimowego: co do mojej historii, to zedytuję ramkę "o mnie" :)
oh, zaskoczyłaś mnie z tym blackberries jeszcze ;o i fajnie, że zmieniłaś wygląd bloga :) to dzieci tam jeszcze wychodzą na dwór? ile macie właściwie stopni? u nas jest tak zimno ok 5, że każdy siedzi w domu ;x
OdpowiedzUsuńa i czytam Cię regularnie, żebyś nie myślala, że jak nie komciam, to nie czytam ^^
pozdrówki z zimnej Polszy :)
Ogółem źle nie jest, temperatury kształtują się na poziomie mniej więcej 8-10 stopni (czasem nawet powyżej), ale ten wiatr znad Atlantyku... ;) No i weekend był mega zimny - niestety, bezchmurne niebo ma swoją cenę :)
UsuńOczywiście, że dzieci wychodzą na dwór, ostatnio nieśmiało zaproponowałam (host był w domu, ale zajęty) że pogram z młodym w piłkę na dworze, oczywiście zastrzegając, że dopilnuję by ciepło się ubrał... Na co host, że spoko, mały może wyjść w t-shircie i rozpiętej bluzie xD Nic, że ma zajebisty kaszel ^^
Blackberries też mnie zaskakują, ale podobno w dzień halloween czarownica na nie pluje i wszystkie opadają, zobaczymy, czy to prawda :)
Dziękuję i pozdrawiam z deszczowej Irlandyji ;)