18 lis 2012

Zabrakło tuszu na tytuł

Jadąc dzisiaj autobusem do Tralee celem obejrzenia w kinie głupawej amerykańskiej komedyjki, coby mnie troszkę rozerwała stwierdziłam, że odznaczam się zaskokiem niesłychanym wręcz.
Siedzę na tej Zielonej Wyspie już ponad 2,5 miesiąca, a dopiero dotarło do mnie jak cholernie jestem tutaj samotna. Przyjechałam do ludzi, których przedtem widziałam 1 raz na skypie, w ciemno można by rzec. Nie wiem, co sobie wyobrażałam. Chyba po prostu myślałam, że jakoś to będzie, podobnie jak 3 lata temu, gdy wybierałam liceum ogólnokształcące.
Na szczęście teraz jestem 3 lata starsza, bogatsza w doświadczenia i nie płacę za brak myślenia takiej ceny jak wtedy. Teraz po prostu następuje utwardzanie mojego samolubnego, egoistycznego, jedynaczkowego tyłka. Z pewnością wyjdzie mi to na dobre, absolutnie nie żałuję też podjętej o wyjeździe decyzji.
Tylko smutno mi jakoś.
Otaczają mnie ludzie tak przyjaźni, pomocni, sympatyczni, uśmiechnięci, że aż gubię się w tej serdeczności, bo wydaje mi się ona tak intensywna, że aż nieprawdziwa.
Zasłodziłam się irlandzką cukierkowością. Jak dobrze by było chociaż raz zejść rano na dół i nie musieć z uśmiechem odpowiadać na pytanie, czy dobrze spałam "yes, I slept well" mimo, że było mi zimno i przez spuchnięte gardło budziłam się co pół godziny. Marzę o tym, żeby w weekendowy poranek móc bez zażenowania paradować po domu w szlafroku, z nieuczesanymi włosami i bez strachu, że zaraz zostanę brutalnie oderwana od swoich czynności przez dzieciaki chcące się bawić.
Tak, jestem jedynaczką, to widać.
Albo żeby ktoś mnie ochrzanił. Że za długo siedzę w łazience, że nie wsadziłam talerzy do zmywarki, że wyżarłam wszystkie orzechy z granoli.
Nie, tutaj takie rzeczy nie mają miejsca, tutaj siedzę w łazience tylko tyle ile trzeba, jestem jedyną osobą robiącą porządki z brudnymi naczyniami i nie mam granoli.
Przepraszam, za tą nudną i negatywnymi emocjami nacechowaną notkę, ale źle mi jest, bo pada, bo chcę ogórkową, bo ruch lewostronny, bo mnie pieszą kierowcy przepuszczają nawet gdy chcę się wtarabanić na jezdnię w miejscu bez pasów, bo spożywcze na 11 listopada otwarte, bo wołowina i baranina śmierdzą kapciami, bo chcę do domu.
Amen kurwa mać.
27 dni.

4 komentarze:

  1. stwierdzam smutek bo Irlandia, stwierdzam Polskę bo 27 dni.

    Też tak miałam, identycznie, rozumiem Cię. Jak chcesz gadać to wiesz jak się nazywam na fejsie ^^ : *

    OdpowiedzUsuń
  2. A jak jeździsz eireann busem, nie wkur... Cię to:
    "Stand clear luggage doors operating" x15 ? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. xDDDDDDDD nienawidzę tego! :D A to też nieodłącznie będzie mi się z Irlandią kojarzyło XD

      Usuń