7 kwi 2013

Turkuć podjadek.

Ależ ja jestem żałosna. Nie mogę traktować bloga jak elementy własnego pokoju, które zostawiam gdzieś na miesiąc (albo i dłużej) z lenistwa udając, że ich nie widzę, lub, że zapomniałam o ich istnieniu. Nienienie. Rozsądek podpowiada, że jeśli nie chcę utonąć w morzu nieładu, pokój powinien być w moim życiu jedyną sferą kurzem i nieróbstwem płynącą. Tego będę się trzymać.

Czuję dziś cholerne natchnienie, żeby wyrazić swoje zdumienie dla fenomenu osobistości, której imię i nazwisko wymawiam z akcentem, w moim dumnym mniemaniu, brzmiącym czysto niemiecko. Dżastyn Biba. Wieczoru dzisiejszego, klapnąwszy sobie na chwilę na kanapie, żeby dać się zbombardować kolorowym gównem płynącym z ekranu telewizora, trafiłam na reportaż o koncercie Dżastyna Biba w Łodzi. Nie mówię, coś tam mi się o uszy obiło, że ludzie z tego powodu mdleją z zachwytu i szturmują Centrum Polski z przebojami Dżastyna na ustach. Nie zastanawiałam się jednak nad fenomenem ww. celebryty. Obłęd w oczach jego fanek i fakt, że koleś zarabia naprawdę grube miliony, kazał mi jednak pochylić się nad tą zagadką.
Na początku, tak jak to robi statystyczny polak, stwierdziłam, że jego imidż do mnie nie przemawia i w ogóle, to jakiś oszołom i pederasta na pewno. Później stwierdziłam, że nie chcę sądzić ludzi jak statystyczny polak i postanowiłam zainteresować historią Dżastyna nieco bardziej.
Coś tam poczytałam na wikipedii (niestety szybko się znudziłam, bo Dżastyn okazał się mniej interesujący niż zagadnienia, do zrozumienia których zazwyczaj wykorzystuję wikipedię).
Potem włączyłam sobie kilka jego piosenek. Żadnej nie dosłuchałam do końca, bo jakoś tak mi było głupio przed samą sobą, że oglądam teledyski, gdzie występuje chłopaczek, który śpiewając wykrzywia twarz w wyrazie jakiegoś głębokiego życiowego smutku, czy czegoś tam. Nie wiem czemu, ale takie obrazki nigdy nie budziły we mnie współczucia, ani w ogóle żadnych wyższych odruchów, ale pierwotne instynkty w stylu: "skopać, dobić, wyeliminować". Chyba za dużo się ostatnio naczytałam o doborze naturalnym, no ale niestety nie działa on na populację ludzi (na cholerę było tak rozwijać medycynę, ech) zatem mazgaje przeżywają, dochodzą do rozrodu i przekazują geny mazgajstwa potomstwu. Życie, kuźwa.
Ostatecznie zmuszona byłam pozostać przy opinii w stylu statystycznego polaka, co smuci mnie ze względu na ograniczoność (jak nie ma takiego słowa to sorki) mojego umysłu, który ni jak nie daje mi zrozumieć miłości "beliberek" do ich idola, który tak w ogóle to ma je między pośladkami, bo po za koncertem na oczy się im nawet nie pokazał.

Ech. Fakt, że piszę o Dżastynie Biba, to chyba najlepszy dowód na to, że matura z bioli się zbliża, a ja boję się jej prawie tak jak turkucia podjadka, więc zakrywam swój strach czym się da. No nic, jeszcze miesiąc i będzie luz.

Swoją drogą, turkuć podjadek tak naprawdę mi się podoba. Pewnie jakbym go zobaczyła na żywo, poczułabym się nieswojo, ale na zdjęciach jest całkiem uroczy, a to zdjęcie ujęło mnie szczególnie:



Te jego grzebne odnóża, CUDO <3
Z przekonaniem się do matury z biologii mam niestety nieco większe trudności, ale maturę trzeba napisać, a nie ją lubić, o.

9 komentarzy:

  1. Jak byłam jeszcze na biologii mieliśmy bardzo bliskie (zbyt bliskie) spotkanie z turkuciem na ćwiczeniach terenowych. Potem przez tydzień miałam paranoję i wszędzie słyszałam to jego złowieszcze buczenie.
    Chociaż skądinąd to w końcu całkiem przyjazne owady.
    Natomiast średnio przyjemne w obcowaniu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, wobec tego może lepiej, żebym nie oglądała nigdy turkucia na żywo, wtedy będę mogła tkwić w swoim przekonaniu, że jest on uroczy :D

      Usuń
  2. Ojj, aż taka straszna ta biologia?:D Jakoś nie darzę Bibera sympatią, może przez te piszczące, wrzeszczące, mdlejące fanki(chociaż kiedy puszczali jakiś reportaż z tego koncertu w Łodzi, to byli tam o dziwo również panowie:o) i przereklamowanie. Ciekawe, o kim napiszesz za tydzień czy dwa, a o kim przed samą maturą:D
    Nawet sympatyczny ten turkuć. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ci faceci zastanowili mnie jeszcze bardziej niż piszczące dziewczyny :D Przed maturą pewnie sama zostanę piszczącą fanką Darwina xD

      Usuń
  3. ten turkuć ze zdjęcia chce wszystkich przytulić, awww :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygląda tutaj na coś pomiędzy dobrotliwym kaznodzieją, a misiem przytulakiem :D

      Usuń
  4. A znasz fruczaka gołąbka :D? <3 Obczaj sobie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O BOZIUU <3 kolejne cudeńko, taki mały koliberek :D I jak ludzie mogą mówić, że owady są be? ^^

      Usuń
  5. 49 year-old VP Accounting Perry Ertelt, hailing from Vanier enjoys watching movies like Colonel Redl (Oberst Redl) and amateur radio. Took a trip to Brussels and drives a Ferrari 330 TRI/LM Spider. najlepsza strona

    OdpowiedzUsuń